Recenzja książki pt.„Ziemia kłamstw” Anne B. Ragde
wtorek, 17 stycznia, 2012Powieść obyczajowa norweskiej pisarki Anne B. Ragde „Ziemia kłamstw” dotyka problemu chorej rodziny, która pogrążyła się w chaosie niemocy, w mroku nieporozumień, kłamstw, pogardy a także w nieznajomości swych członków. Niektórzy z rodziny Neshov nawet o sobie nie słyszeli. Żyją z dala od siebie, niechętnie wspominając dom rodzinny i dzieciństwo, za wyjątkiem nie żyjącego już dziadka Tallaka – jedynej jasnej postaci z przeszłości. Jakieś piętno, grzechy minionych lat ciążą nad ich wspólnotą, przejawiając się wstydem, kompleksami i żywą niechęcią do myśli o ponownym spotkaniu w gronie rodzinnym. Lecz w obliczu śmierci nestorki rodu – apodyktycznej Anny, zjazd familijny staje się nieunikniony. Mało tego, wywraca życie bohaterów do góry nogami, sprawia, że nic nie będzie takie, jak dotąd. Długo skrywana prawda ujrzy światło dzienne w niecodziennych okolicznościach, w przeddzień Świąt Bożego Narodzenia, w miejscu, które od bardzo dawna wypełniało się wyłącznie kłamstwami, obłudą i pogardą.
Autorka z niesłychaną skwapliwością , niezmiernie plastycznie maluje poszczególnych bohaterów w trakcie ich codziennych zajęć. Niemal przez lupę i jakby w zwolnionym tempie, kadr po kadrze obserwujemy zachowanie, uczucia, emocje, myśli i plany członków rodziny Neshov. Poznajemy uduchowionego, skromnego Margida, zagubionego Tora i jego nieślubną, ledwo poznaną córkę Torunn oraz wyrafinowanego estetę Erlenda, geja, który cierpi, bo bliscy nie akceptują jego odmienności seksualnej.
„Ziemia kłamstw” to magiczna, hipnotyzująca lektura. Czytając ją odniosłam wrażenie, jakby przepiękny, ale wymagający, surowy norweski klimat a także chłodny, stonowany język narracji w sobie tylko wiadomy sposób splotły się w jedno i wniknęły do mojej świadomości, uderzając w nią lodowatą samotnością, odrzuceniem oraz drapieżnością ciemnej strony ludzkiej natury. Jednocześnie pod warstwą lodu czaił się niespodziewanie ogień skrywanych emocji i uczuć i tylko kwestią czasu była erupcja tego wulkanu nierozwiązanych, zadawnionych urazów, win i grzechów. Czy doszło do oczyszczającego wybuchu? I z jakim skutkiem ? Nie będę zdradzać, aby nie psuć przyjemności czytania tej (nie obawiam się użyć tu słowa) genialnej powieści.Pisarka niejako po kawałku, etapami odsłania tajemnicę, która wycisnęła piętno na życiu rodziny Anny. Czuję instynktownie, że to w niej tkwi przyczyna rodzinnej tragedii. Z prologu i epilogu oraz z fragmentów niektórych wypowiedzi domyślam się, że Anna dokonała w swym życiu pewnych wyborów pociągających za sobą falę nieszczęść. Popełniła niegodziwość, grzech, który spowił nie tylko jej duszę, ale spoczął na niewinnych główkach jej dzieci, owoców tego grzechu. Sądzę, choć mogę się mylić, że Anna żyła w poczuciu winy i patrząc na dzieci widziała żywe dowody swego przestępstwa. Zaspokoiła żądze, ale zapłaciła za to wysoką cenę – życiem w kłamstwie i pogardzie dla samej siebie, rozkładem rodziny, pustką i samotnością. Dla mnie to jedna z piękniejszych opowieści, z jakimi ostatnio się zetknęłam. Mroczna, melancholijna a zarazem szalenie realistyczna. Zatraciłam się bez reszty w przedstawionym fikcyjnym świecie norweskich fiordów i tragicznych, poplątanych ludzkich losów, gdzie pozornie nie ma miejsca na szalone porywy emocji, a jednak powieść prawie płonie , tak jak powalony na kolana czytelnik.
Jolanta Domagała