„Rozwiązła” leży przede mną, mości się wygodnie na stole, obok stygnie pachnąca kawa… Spoglądam na książkę z wielką wdzięcznością, ale i nutą smutku, bo moja przygoda z tą powieścią właśnie dobiegła końca. To jedna z lektur, o których trudno zapomnieć, których wyrzucić z głowy po prostu się nie da. Odnoszę wrażenie, że historia ta wykuła sobie w mojej głowie jakąś przestrzeń i pozostanie w niej na zawsze, wzorem innych, które już wcześniej tam zagościły.
Jest dokładnie taka, jak lubię – blisko człowieka, w znaczących momentach jego życia, wydobywająca na światło dzienne jego tajemnice, emocje, uczucia, wywracająca mu życie do góry nogami, albo odwrotnie – przywracjąca go do pionu. Wszystko oplata jakaś magia, są odniesienia do historii, filozofii, religii. Jest klimat! Jest liryzm! A czasem ostry pazur – autor nie boi się drastycznych scen pokazujących okrucieństwo wojny, czy niszczenie ludzi przez komunistów w w ramach „budowania nowego porządku”. Odważnie przedstawia również seksualność swoich bohaterów. Chylę głowę przed jego fantastyczną zdolnością odmalowywania toczących się w powieści wypadków. Potrafi niczym malarz, za każdym pociągnięciem literackiego pędzla, wyczarowywać niezwykle plasyczne obrazy, przemawiające silnie do mojej wyobraźni i świadomości.
„Rozwiązła” to rzecz którą czytałam jednym tchem, błogosławiąc autora za podarowaną opowieść i jego wielki talent literacki.
Fabuła książki utkana jest z historii życia kilku osób, z których w moim odczuciu najważniejsze są dwie kobiety – matka i córka – Hanna Rogala vel Chaja Goldfarb i Zofia Rogala. Tak bliskie a jednocześnie zupełnie obce i nieznane. O dziejach Hanny dowiadujemy się pośrednio – z dokumentów, z przekazu zakonnic, z anonimów znalezionych w aktach, wreszcie z przekazu Edwarda Czerskiego – postaci tyleż ciekawej, co kontrowersyjnej i bardzo ważnej z punktu widzenia opowiadanej historii. Hanna i Zofia choć fizycznie i mentalnie do siebie bardzo podobne – nie znają się, obie są osieroconymi dziećmi wojny i czasów nienawiści. Poszukują swej drogi, namiastki normalności, czegoś, albo raczej kogoś przy kim znalazłyby oparcie, swój upragniony azyl. Czy jednak jest to możliwe? Zwłaszcza, że trafiają na czarne dziury w historii. Holokaust, marzec’68. No i na panów z rodziny Czerskich…
Nie mogę nie wspomnieć o Zofii – polubiłam tę postać i dużo o niej myślałam. Wychowała się w domu dziecka, nie miała szansy zaznać ciepła rodzinnego domu . Przeciwnie – przecierpiała wiele – gwałt, upokorzenia. Znalazła się o włos od stoczenia się w przepaść. By wyrwać się z kraju i bezsensownego, jej zdaniem, życia, była gotowa handlować własnym ciałem. Przypadek ją uratował. Przypadkiem też trafiła na książki, które stały się dla niej sposobem na ucieczkę od męczącej rzeczywistości, wyrywania z samotności. Po opuszczeniu domu dziecka ciągle goniła za czymś nie do końca sprecyzowanym, ulotnym. Szukała… Kiedy spotkała młodszego od siebie o dziewiętnaście lat Adama Czerskiego , w dodatku początkującego homoseksualistę, nie spodziewała się, że związek z nim zmusi ją do zainicjowania prywatnego śledztwa, do rozpoczęcia poszukiwań prawdy o sobie samej. I że ta prawda będzie tak wstrząsająca…
O niezwykłej urodzie „Rozwiązłej” stanowi nietypowy, acz przepiękny sposób narracji – zastosowanie czasu teraźniejszego, bardzo długich, wielokrotnie złożonych zdań, wymagających co prawda skupienia i uwagi, ale za to jakże zachwycających i wręcz uzależniających. W moim odczuciu proza Kamińskiego jest ogromnie wartościowa pod wieloma względami –mocna, wciągająca niczym narkotyk, opowiada fascynującą historię, zawiera bogactwo odniesień, przemyśleń i czyni to w nowatorski sposób. Zetknęłam się tu z czymś w rodzaju „białej prozy”( rezygnacja z większości znaków interpunkcyjnych). Dodatkowo opowieść opleciona jest językiem bogatym w metafory. Liryzm na najwyższym poziomie, co sprawia, że czytanie powieści sprawia niewypowiedzianą przyjemność.
Podsumowując warto podkreślić, że Jarosław Kamiński podarował czytelnikowi niebanalną książkę o potrzebie życia w prawdzie, o dążeniu do znajomości własnych korzeni. Również o „chichocie” historii, która niestety bywa złośliwa w swojej chęci do powtarzania się czy, jak kto woli, do zataczania koła. Gorąco polecam „Rozwiązłą”.
Jolanta Domagała