Recenzja książki Chrisa Cleave’a pt. „Między nami”.

„Między nami” to przepiękna opowieść niosąca nadzieję, mimo iż prezentuje historię człowieka uwikłanego w problem przemocy i uchodźctwa. Ta napisana, o dziwo, lekkim językiem książka, nie epatuje nadmiernie rozdzierającym cierpieniem, mimo że o nim traktuje. A najlepsze jest to, że rzuca czytelnika w pochłaniające bez reszty odmęty refleksji…

Lektura powieści Chrisa Cleave’a podarowała mi niezwykle ciekawą historię dwóch kobiet; młodej Nigeryjki oraz angielskiej dziennikarki. Pierwsza rozpaczliwie potrzebuje pomocy, ucieka przed bezlitosnymi mordercami, a druga dwa razy ten ratunek dziewczynie przynosi. Najpierw instynktownie, szaleńczo, można by rzec, że wręcz lekkomyślnie (według mnie po prostu bohatersko), a później w pełni świadomie, niezwykle dojrzale, z głębokim przekonaniem. W taki sam sposób snuje opowieść autor „Między nami”. Z głębokim przekonaniem, że poruszy serce czytelnika. Moje poruszył absolutnie. Jednak zanim się na dobre rozgadam o treści, przyznam się do czegoś; otóż powieść przywiodła mi na myśl pewien polski film, który niegdyś oglądałam z wypiekami na twarzy i uważam za jeden z najbardziej przejmujących obrazów polskiego kina. Pamiętacie „300 mil do nieba” Macieja Dejczera? Głęboki PRL, bracia: piętnastoletni Jędrek i dwunastoletni Grześ, ukryci pod podwoziem TIR-a, przedostają się do Szwecji. Polskie władze za wszelką cenę starają się sprowadzić dzieci do kraju. Ich rodzice jednak nie występują z żądaniem ekstradycji, uważając, że chłopcy sami powinni decydować o swoim losie i uznając, że to wielka szansa na godne życie dla nich… „Nigdy tu nie wracajcie” – ojciec wypowiada do telefonu słowa, które wtedy i dziś mną wstrząsają.

W „Między nami” podobnie. Ten sam imperatyw – nigdy nie wracać, bo za sobą jedynie piekło… Śmierć znaczy drogę ucieczki bohaterek. Czarna dziewczynka, czternastolatka, jest Nigeryjką. Nazwała się konspiracyjnie Pszczółką. Ucieka z siostrą, bo bezpieczny dom już nim nie jest, już go nie ma… Całą wioskę obrócono w popiół, a mieszkańców wymordowano. Powód – ropa naftowa! Banda uzbrojonych nigeryjskich grabieżców, działających na zlecenie koncernów paliwowych „oczyszcza” teren, by go zagarnąć. Dla śmierdzącej, ale pożądanej cieczy warto wszystko, dosłownie: niszczyć, grabić, mordować, gwałcić, palić. Spytacie – gdzie ochrona państwa, sprawiedliwość? Ja też pytam i wciąż pozostaję bez odpowiedzi. Po prostu – chora rzeczywistość, z której kto żyw musi uciekać, by przeżyć. Poszukiwanie bezpiecznego schronienia to motyw przewodni obu opowieści; największe pragnienie chłopców z „300 mil do nieba” i dziewcząt z „Między nami”.

Chris Cleave wyczarował hipnotyzującą historię i umieścił w niej bohaterki, za którymi chętnie skoczyłoby się w ogień. Pszczółka, nastolatka, a dojrzalsza niż niejedna znana mi staruszka. Cudownie opowiada o swojej rodzinie, o bliskich. Nie przeszkadzało jej, że nie byli majętni, że życie ich nie rozpieszczało. Ważne, że się kochali i mogli na siebie liczyć w każdej sytuacji. Cieszyła się każdą chwilą życia, każdym jego przejawem. W obozie dla uchodźców w Wielkiej Brytanii starała się być niewidoczna. Nauczyła się dystyngowanej angielszczyzny i w każdej sytuacji szukała najskuteczniejszego sposobu na samobójstwo, byle nie dostać się w łapy mężczyzn-bestii. Dwa lata wcześniej, uciekając przed bandytami wraz z siostrą, trafiła na nigeryjską plażę w Ibeno Beach, po której spacerowało małżeństwo angielskich dziennikarzy –Sara i Andrew O’Rourke. Anglicy próbowali na urokliwym odludziu odnaleźć się na nowo, rozwiązać problemy małżeńskie. Zamiast ukojenia stanęli oko w oko ze złem. Nieoczekiwanie stali się świadkami bestialskiej napaści bandy łotrów na Pszczółkę i Dobroć. Nagle od męża Sary uzależniono życie Afrykanek. O tym, co dzieje się później, czyta się bardzo boleśnie, lecz nie sposób oderwać się od historii. A ta nie pędzi „na łeb, na szyję”. Odsłania się fragmentami, czasem cofa, nieśmiało wyłania się podczas rozmów Sary i Pszczółki, nieśpiesznie odkrywa się w trakcie ich narracji. Kiedy dochodzimy do sedna, opowieść niczym gibki akrobata, wykonuje niesamowity zwrot w zupełnie innym kierunku, niż byśmy się tego spodziewali.

Samo zakończenie nieco mnie rozczarowało. Oczekiwałam konkretu – co z Pszczółką? Chciałam jasnej odpowiedzi, na którą jednak autor się nie zdecydował. Choć z drugiej strony dwuznaczność finału daje większe pole do popisu dla czytelniczej wyobraźni…

Powieść Chrisa Cleave’a przyniosła mi emocje, uśmiech, wzruszenie, ale też szok. Uwypukliła gigantyczną różnicę w postrzeganiu świata przez ludzi w zależności od tego, co dane było im przeżyć. Mrowie pytań zaczęło wić się w mojej głowie. Dlaczego bez doświadczenia i wiedzy o cierpieniu, jesteśmy boleśnie puści, ślepi na zło? Tak nam dobrze? Pasuje nam znieczulająca nieświadomość i izolujący od prawdziwego życia dobrobyt? Czego potrzeba, by przejrzeć na oczy? Może wstrząsającej alternatywy: życie drugiego człowieka albo odrobina siebie? Jakie znaczenie może mieć, zanikająca w naszym konsumpcyjnym świecie, zdolność do poświęceń?

„Między nami” zaskakuje zderzeniem przejmującej treści i lekkiej formy, czego efektem jest spotęgowanie magnetyzmu lektury, jej wielowymiarowość i silny przekaz emocjonalny. Mnóstwo tu znaków, symboli, elektryzujących metafor, na które warto zwracać uwagę podczas uważnej lektury. Postaci są odmalowane plastycznie, niezwykle wiarygodnie i ciepło. Odnoszę wrażenie, że mam Sarę i Pszczółkę na wyciągnięcie ręki, że za chwilę wyskoczą z kart książki. To kolejne bohaterki, którym oddałam serce i następna genialna książka, której z pewnością długo nie zapomnę. Z głębokim przekonaniem polecam.

Jolanta Domagała